Moja najlepsza przyjaciółka Alina od wielu lat mieszka w Hamburgu. Dużo pracuję, w domu mam wiele zwierzaków i nie za bardzo mam jak ją odwiedzać, ale w końcu zebrałam się, zawiozłam koty do siostry i pojechałam na urodziny Aliny do Hamburga.
Nietypowe odwiedziny
Dzień wcześniej Alina zamówiła firmę przeprowadzkową, która miała przywieźć resztę rzeczy z jej starego domu w Polsce, który planuje sprzedać. Umówiłyśmy się, że Alinka bierze wolne w pracy i cały dzień spędzimy razem. Nie spodziewałam się żadnych niespodzianek! Pierwsze zaskoczenie spotkało mnie już na dworcu. Wysiadam z pociągu, a tam czeka na mnie z trudem ukrywająca złość Alina – okazało się, że dziesięć minut wcześniej, tuż przy dworcu ktoś zdemolował jej samochód. Dosłownie! Jakiś młody, brawurowy kierowca w biały dzień stracił panowanie nad kierownicą, wjechał na parking i uderzył prosto w tył nowego opla Aliny. Przy samochodzie byli już policjanci, a Alina wpadła na dworzec tylko by mnie odebrać. Następne kilka godzin spędziłyśmy więc wspólnie na komisariacie. Nie znam niemieckiego, więc dość się nudziłam słuchając tych wszystkich proceduralnych wyjaśnień. Kiedy sprawa jakoś się rozwiązała, wzięłyśmy taksówkę i pojechałyśmy do domu. Po drodze chciałyśmy wstąpić do restauracji. Kiedy usiadłyśmy, by zamówić jedzenie, Alina wyjęła z torebki telefon, aby sprawdzić, która jest godzina. Na komórce czekało na nią osiem nieodebranych połączeń od… firmy przeprowadzkowej z Polski. Obie byłyśmy w szoku, bo przecież zamówienie zostało złożone dopiero dzień wcześniej. Nie zamawiając nic, pobiegłyśmy do domu. Po drodze Alina przyznała mi się, że faktycznie w firmie mówili coś o 24h, ale była pewna, że to tylko chwyt marketingowy. Sympatyczni panowie wnieśli rzeczy i odjechali, a nam reszta dnia zeszła na porządkowaniu kartonów.
Było całkiem sympatycznie, ale spokojnie porozmawiać udało nam się dopiero następnego dnia, kiedy… wybierałam się już do domu.
A tę ekspresową firmę przeprowadzkową można znaleźć tutaj: http://all-trans.pl/nasza-oferta