Moja córka wkrótce wyruszy w wielki świat. Przed ni matura i studia. Wymarzyła sobie filologię angielską, chce zostać tłumaczem. Jako nauczycielka doskonale zdaję sobie sprawę, że nie zawsze na lekcjach można z wszystkim zdążyć, uczeń musi poświęci wiele czasu i dokształcać się we własnym zakresie. Jednak ostatnio pojawiła się ciekawa alternatywa dla korepetycji…
Obóz językowy w Londynie
Chcę mieć poczucie, że zrobiłam wszystko, by pomóc córce w zdaniu matury i późniejszym dostaniu się na wymarzone studia. Dlatego podjęłam decyzje o wysłaniu mego dziecka na obóz językowy. Niezbyt orientuję się w tym temacie, dlatego najpierw postanowiłam poszperać w Internecie. Pod hasłem „obozy językowe Londyn” pojawiło się sporo odnośników do różnych stron oferujących takie obozy. Dowiedziałam się, że obóz od kilku tygodni do dwóch miesięcy. Ciągłe obcowanie z językiem i jego rodzimymi użytkownikami sprawia, że młody człowiek jest z każdej strony otoczony przez język angielski i siłą rzeczy musi go używać. Nauczycielami są oczywiście Anglicy, a poziom nauczania jest zróżnicowany – istnieje podział na grupy ze względu na stopień zaawansowania. Uważam, że tylko w taki sposób można dobrze opanować jakikolwiek język obcy. Żaden podręcznik czy lektor nie zastąpi codziennego kontaktu z „żywym” językiem. Zajęcia odbywają się w trybie rannym lub popołudniowym. Młody człowiek ma także czas nas zwiedzanie czy inne rozrywki. Taki obóz to sposobność podszkolenia języka, ale także możliwość integracji oraz poznania obcej kultury.
Mam nadzieję, że córka wróci z takiej podróży zadowolona. Sama miałabym ochotę na uczestnictwo w takiej przygodzie! Nie ma co ukrywać, że jest inaczej. Poza oczywistymi walorami edukacyjnymi, to przecież wspaniała okazja do przeżycia mnóstwa przygód i powrót do kraju z niezapomnianymi wspomnieniami.